czwartek, 19 stycznia 2012

III Noc pełna wrażeń

     Gdy tylko otrząsnęli się po napadzie miłości, Fryta przypomniała sobie, że powinna wrócić do domu. Żywisław próbował odpalić swojego poloneza, jednakże się mu to nie udało. Fryta musiała zostać u dresołoma na noc, bo jej inteligencja nie ogarniała drogi do domu. Żywisław przyniósł jej potarganą poduszę i jakiś oblazły koc, by mogła sobie na ziemi pospać, a sam poszedł do swojej uroczej sypiali. Nie mogła zasnąć, bo tak głośno pochrapywał, że aż cały dom zdawał się trząść. Koło północy drzwi szafek zaczęły skrzypieć. Dziewczyna wstała. Patrzyła jak pogrążony w mHroku dom porusza się. W sumie nie zdziwiło jej to, wiał wiatr a sztachety w ścianach nie mogły długo wytrzymać, ale niepokój, wzbudziło coś innego. Cień poruszał się od lewej ściany do prawej, potykając się od czasu do czasu i upadając z głośnym hukiem na piasek. Czuła jak ją okrążał. Miała jego oddech za plecami. Wiedziała co to znaczy . Nauka nabyta w kinie na ZmieszHu nie poszła na marne. Spodziewając się kamer i fleszy odwróciła się i spojrzała wampirowi w oczy. Miał zeza, kły powyginane w różne strony i okropny trądzik. Chęć pocałowania go minęła, przypomniała sobie także o Żywisławie i dostała napadu zazdrości. ''Czy ta wampirska kudłata lafirynda ze ZmieszHu jest teraz u niego ?" Nie zważając na jęk wampira gdy niechcący wbiła bu obcas w stopę pobiegła skrzypiącymi schodami na górę. Gdy tylko doszła a raczej dolazła na górę od razy miała zamiar wpaść do pokoju Żywisława i zobaczyć co on robi. Jednak, gdy pierwszy raz zwiedzała dom nie starała się zapamiętać, który to był jego pokój. Otworzyła pierwsze drzwi, to akurat była łazienka. Z brodzika wylewała się woda, więc zwróciło to uwagę Fryty. Popatrzyła się tylko w górę, a zobaczyła wycierającego się tuż po prysznicu wampira. Tak ją wystraszył widok pachnącego wampira, że wystraszona, nie zastanawiając się uciekła z piskiem. Do drugiego pokoju, który był opustoszały i to też nie był pokój Żywcia -jasna cholera, co to za burdel- pomyślała. Wszystko w pokoju było porozrzucane, jak na śmietniku za remizą. Jednak gdy się trochę lepiej porozglądała, poczuła się jak w domu, gdyby nie leżące na środku zwłoki kobiety. Bezczelne zwłoki jednak nie chciały umrzeć. Widziała jak Żywisław tłucze ja swoim unikalnym łomem. Postanowiła mu pomóc. Wróciła do łazienki, złapała za włosy nagiego wampira i z impetem Mariusza PuCiana uderzyła nim o kłębek brązowych kłaków. Oba wampiry wstały bez szwanku, no, pomijając wyrwane włosy. Po zaszłej sytuacji, dresołom pochwalił się, że jego miejscówka jest pełna dziwnych stworzeń. To było życie wprost dla Fryty. Tyle facetów do wykorzystania był dla niej istnym rajem. Nie mogła się doczekać jakie to jeszcze stworzenia może poznać... Idąc do kuchni, myślała nad tym, jednak jej wyobraźnia tego nie ogarniała.
Z jednej szafki zaczął wychodzić czarny kot... Fryta oczarowana pięknem zwierzątka wzięła go na ręce, gdy Żywisław wyrwał jej zwierzątko, rzucił na ziemie i zaczął walić swoim łomem.
- Co za cholerstwo myślałem, że już wszystkie wytępiłem. Trutka na szczury była zbyt dobra by się jej oprzeć.- powiedział.
Fryta zaczęła szukać więcej zwierzątek, jednak nic poza karaluchami nie znalazła. Położyła się znowu spać.
Miała dziwny sen. Śniło jej się, że zdała maturę. Obudziła się z krzykiem, cała zlana potem. Żywisław, jako dobry chłopak, przyszedł ją pocieszyć, powiedział że jest tępa jak cep i matura mogłaby jej co najwyżej posłużyć jako papier toaletowy. Uspokojona i uradowana słowami swojego ukochanego poszła spać.
Obudziła się wcześnie rano. Obok jej głowy spał jakiś zmutowany kot z ogonem psa w paszczy. Bojąc się że Żywisław zatłucze i to urocze stworzenie, wstała i kopnęła je tak mocno, że wyleciało przez okno.
Uprzątnęła trochę swojski burdel jaki miała wokół siebie i poszła obudzić Żywcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz