poniedziałek, 16 stycznia 2012

II Niekontrolowany wybuch upośledzonej namiętności

     Gdy tylko doszła do siebie, wiedziała, że coś do niego czuję. Dostanie tym łomem było najprzyjemniejszą rzeczą jaka kiedykolwiek w życiu ją spotkała. Ale co tam uczucia i tak zamierzała go wykorzystać. Podniosła się, otarła z piachu, choć i tak w jej wyglądzie żadnych zmian nie wniosło, wzięła go za rękę i weszła do remizy. W środku tłok, było aż pięć osób. Dzielnie trzymając nowo poznaną miłość przeciskała się między ludźmi alby znaleźć wolne miejsce do swojego paraliżu zwanego powszechnie tańcem. Gdy dotarła do zbawiennego skrawka podłogi złapała dresołoma za ramiona i wepchnęła mu jęzor w usta aż po sam żołądek. Niestety Żywisław tego nie wytrzymał i narzygał jej prosto w twarz. Byli nawzajem obrzygani. Fryta wytarła swoją twarz w jego koszulkę. On nawet się tym nie przejął, bo przyzwyczajony był do takich zapachów. Fryta kontynuowała swój taniec zadowolona, że nikt nie zwrócił na tą sytuację uwagi. Spojrzała na niego. Rozmazany obraz jaki ujrzała bardzo się jej spodobał, pomieszanie kolorów, wymiocin, czapki i czerwieni jego dresiarskich policzków spowodowało nagły wyciek uryny z jej majtek. Wpadła na pomysł, że jeśli zaraz stąd nie wyjdą może stracić go na zawsze... Fryta wzięła swojego dresołoma za rękę i wyciągnęła go na zewnątrz. Upity Żywisław nie wiedział co się dzieje. Doszli za remizę gdzie było pełno śmieci ze śmietnika, zapach jak w całej wsi, czyli nie budził wielkiego zadziwienia. Fryta znalazła zużytą gumkę, ale jednak doszła do wniosku, że lepsze to niż nic. Długo nie musiała się z Żywisławem zabawiać, bo ćwiczyła to już nie raz. Z szybkością bolidu formuły jeden zgwałciła go. Gdy otrząsnęli się z puszek ze śmietnika, Fryta wyjęła z włosów bezdomnego kota i ponownie popatrzyli sobie w oczy.
- Jak właściwie masz na imię, moja Ty piękności?- zapytał Żywisław tuż po tym, gdy doszedł do siebie.
-Eeeee- zaczęła Fryta, żując gumę jak krowa- Fryda, ale moje psiapsiółki mówią na mnie Fryta.
-Żywisław nie wiedział co powiedzieć- Jestem Żwyisław, ale Ty moja brzydulo mów mi Żywek. Zawstydzona Fryta tym komplementem się zarumieniła i zaczęła bardziej mlaskać żując gumę, aż poleciała jej ślina po dekolcie.
     Nagle i niespodziewanie Żywisław zerwał się i złapał Frytę za pierś. Zauważyła, że się zawstydził, chciał złapać ją za rękę - napalony idiota - pomyślała i już była pewna, że chce mieć z nim dzieci. Gdy udało mu się złapać ją za rękę zaprowadził dziewczynę do poloneza. Mógł poszczycić się tym, że miał najfajniejszą furę we wsi, w końcu nie każdy ma znaczek BMW na samochodzie. Upchnął nogą ledwo przytomną Frytę aby mogła wejść do środka. Miał szczęście, że różowe futerkowe siedzenia i poduszeczki Hello Kitty jej nie przeszkadzają. Jego samochód był tak głośny że cała wioska się obudziła, ale był przyzwyczajony do okrzyków - jebany kutasie wypierdalaj - lub - pojebany idioto wyjeb ten samochód . Dla Fryty też nie robiło to różnicy, miała uszy zatkane czymś zielonym...
     Gdy dojechali dziewczyna była w szoku. Wiedziała, że dla takiej chaty zrobiłaby wszystko. Nowe kartony w oknach... klapy od śmietników zamiast drzwi... brak dachu i podłogi... to był dom jej marzeń.Wyszli z samochodu, od razu chciała zobaczyć, co takiego jest w środku. Otworzyła drzwi, niestety nie zdołała ich zamknąć bo już wypadły, gdyż Żywisława nie było stać na zawiasy. Od razu poczuła znajomy smród. Pełno resztek jedzenia walających się po kuchni od razu uczynił ją głodną. Dresołom był dżentelmenem i wyciągnął pizze z przed tygodnia, wciąż mu pachniała świeżością. Dla niego to było duże poświęcenie oddać jej coś tak wspaniałego, bo pizza była pełna dodatków. Po tym geście wiedziała, że będzie dobrym ojcem.
Obiekt jej westchnień wziął produkt i rzucił do pralki - musi się ugotować - oznajmił jej z uśmiechem godnym żula.
-Masz pralkę?- rzuciła zadziwiona Fryta, bo nikt w okolicy jej nie posiadał.
-Tak, to łup z włamu- odpowiedział z uśmiechem Żywisław.
-Wspaniale, działasz na własną rękę?- zapytała Fryta
-Nie, należę do miejscowych dresołomów.
-Niemożliwe, myślałam, że już wszystkich zaliczyłam...
     Wreszcie pralka odgrzała pizzę. Fryta polała ją zielonym ketchupem. Gotowana pizza to jej ulubione danie. Usiedli romantycznie na zawszonym kocu patrząc w pustą obudowę telewizora. Oczywiście Fryta wzięła to za oznakę wyjątkowych paranormalnych zdolności Żywcia. Nagle nad głową zgasła żarówka. Kolejna oznaka, że Żywisław zapomniał zapłacić prąd w tym miesiącu. Bardzo spodobał jej się romantyczny nastrój. Mlaszcząc wygrywała romantyczną melodię z Titanica. Gdy już zjedli pizzę, upaćkana Fryta chciała poznać resztę domu.Wstała i zaczęła iść w kierunku schodów. Na korytarzu ściany się sypały, ale Fryta uznała to za sztukę współczesną. Gdy doszła na górę od razu zaczęła sprawdzać jak wyglądają pokoje. Pierwsze drzwi to łazienka- niczego sobie- pomyślała. Prysznic ledwo trzymał się ściany a brodzik jeszcze się nie sypał. Nad zlewem w szklance były sztuczne zęby, wcale ją to nie przeraziło, bo jej znajome też już miały państwowe zęby. Niestety następne drzwi okazały się być puste, tylko jeszcze jeden pokój był zapełniony. Była to sypialnia Żywisława. Łoże całe w różu, to nic że to był tylko materac bez stelaża, dla niej to był szczyt marzeń. Na tym "łóżku" nie zabrakło poduszek z hello kitty. Dziewczyna wychodząc z pokoju chciała sprawdzić widok z okna na końcu korytarza. Gdy tuż przy samej ścianie podłoga, razem z Frytą, zapadła się, uznała to za nowoczesną windę. Wróciła do Żywisława i patrzyła jak pochłania resztę gotowanej pizzy wpychając sobie palcami do buzi resztki, razem z talerzem. Ogarnęła nią żądza seksu. Fryta chcąc dobrać się ponownie do majtek wybranka, zaczęła go rozbierać. Skończyło się wstrząśnieniem mózgu i ogromnym podnieceniem, gdyż dziewczyny zapomniała że nie wolno dotykać łomu. Fryta złapała za białe, koronkowe strongi Żywcia i strzeliła nimi z całej siły. On, w odwecie podarł jej brudne pantalony na strzępy. Padli nadzy na podłogę tarzają się w uniesieniu po piasku, gdyż podłogi nie było. Żywisław popisał się oryginalnością i co kilka sekund zmieniał pozycje, ostatecznie on był w jej staniku a ona w jego dresach. Gdy po tej chwilowej zmianie ubrań znów zaczęli baraszkować, dresołom chcąc jeszcze bardziej udowodnić swą męskość spróbował zdjąć językiem stanik dziewczyny. Doprowadził do tego, że Fryta pchnięta zębami swego wybranka wylądowała za oknem. Wróciła i kulturalnie rzuciła mu się na szyję gwałcąc go po raz kolejny. Nikt nie wiedział jednak, że ktoś ich podgląda...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz