wtorek, 20 marca 2012

V Szkolne igraszki

     Fryta oglądając się dookoła, nie spostrzegła swoich koleżanek o ile to koleżankami można nazwać. Idąc przez środek chodnika wyprostowała się i machała dupskiem to na prawo to na lewo. Koledzy Żywcia dosłownie ślinili się na jej widok. Bo była naprawdę pięknym okazem, oczywiście według gusty dresołowmów. 
    Gdy tylko weszła za drzwi, zaczęła się zastanawiać, gdzie może mieć klasę. Tak naprawdę, sama nie wiedziała do jakiej chodzi. Cóż, czego można wymagać od takiej blondynki? Postanowiła, że wejdzie w pierwsze drzwi... Niestety zapomniała języka w gębie jak zobaczyła nauczycielkę. Gdy w końcu odnalazła swój język i znalazła pustą ławkę, spostrzegła że siedzi na lekcji angielskiego, a nauczycielką jest nie kto inny, jak Dzierżysława, pinda która bezczelnie podrywała jej chłopaka.
     Fryta postanowiła, że nie da po sobie poznać, że ją to rusza. Nie miała zeszytu ani długopisu, więc zabrała je od dziewczyny siedzącej w ławce przed nią. Nie rozumiejąc co nauczycielka mówi, wpadła na fenomenalny pomysł. Gdy tylko transwestyta ukrywający się pod fatałaszkami biednej nauczycielki podszedł do tablicy, dziewczyna obsmarowała całe krzesło gumą do żucia. Wyjęła też ze swojej torby stare chusteczki i podpaski, po czym rozsmarowała zawartość na biurku. Uszczęśliwiona Fryta wróciła do ławki.  Niestety nie wiedziała, że Dzierżysława go obserwuje. Jej kompromitację oglądała cała klasa, śmiejąc się, ale Fryta pochłonięta tym co robiła całkiem się zapomniała. Gdy ta skończyła swe twórcze dzieło, nauczycielka wzięła ją za kłaki i zawlokła po ziemi do dyrektora. No i tam też się nieco zdziwiła. Cały pokój dyrektorski był w różu, różowa kanapa, różowe długopisy czy biurko. Słyszała jakieś dziwne odgłosy i od razu przypomniała sobie Żywica...
     -Panie dyrektorzeeee - zawołała delikatnie Dzierżysława, co wyrwało Frytę z rozmyślań.
Tego widoku się nie spodziewała. Dyrektor wyleciał z pokoju obok, zapinając pasek od spodni i się poprawiając. Wszyscy oprócz Fryty wiedzieli, że jest gejem.
     Zaraz za dyrektorem wypadł woźny Jarosław Rzepa, brak majtek dał o sobie znać. Dzierżysława nie wytrzymała. Puściła dziewczynę i rzuciła się z pięściami na dyrektora Stefana. Fryta postanowiła skorzystać z okazji. Najpierw pizdnęła krzesłem nauczycielkę, potem dyrektora, a na koniec Jarosława, który szukał spodni po całym gabinecie. Wybiegła z pokoju i popędziła korytarzem do drzwi. Mijając pokój nauczycielki nie zaniedbała obowiązku zdziry i pokazała nauczycielom piersi. Wybiegając ze szkoły, zauważyła bladego, przystojnego młodzieńca. Patrząc na pędzący samochód, który wjeżdżał właśnie na teren szkoły, zdała sobie sprawę, że jest to sytuacja jak z jej ulubionego ZmieszHu- wpadnę pod samochód, a on mnie beztrosko uratuje- pomyślała. Niestety, nie zdążyła, rozpędzony wóz uderzył w wampira z takim impetem. że chłopak wleciał do szkoły przez okno na ostatnim piętrze. Fryta skarciła się w głowie, że chciała przelecieć wampira, skoro miała Żywisława.
    Niestety Żywcio dowiedział, się poprzez plotki co się szykuje. Wiedział, że wampira pobić nie może, bo by go jeszcze ugryzł. Dlatego odnalazł Frytę, która wpadła w trans ślinienia się za wampirem, zaczął ją trząść, żeby powróciła do siebie, ta nadal nie doszła do siebie, więc wylał na nią resztkę niedopitej pepsi. Była teraz idealna jak dla Żywcia, taka brudna i lepka. Niestety opanował się, przypominając sobie, że jest wśród znajomych dresołomów i uwodzenie jej niezgrabnego ciała nie było by odpowiednie. Nie żegnając się z kolegami, wziął ją za rękę i wyprowadził ją z sali.