poniedziałek, 16 stycznia 2012

I Odkrycie w remizie.


     Dawno temu, choć nie tak strasznie, w czasach kiedy żaden krasnolud już nie wychylał swojej brody, ani elf nie był już tak czarujący jak kiedyś, była sobie wioska Łomy. Miejsce to miało w sobie magię. Dało się ją wyczuć od razu po przyjeździe. Objawiała się siniakami, stłuczeniami i złamaniami, a żadna ofiara nie widziała przestępców... Łomy były potężne, znajdowało się tam 13 domów, remiza, monopolowy i posterunek policji.
     Słońce tam rzadko docierało i każdy musiał być zaopatrzony w latarkę, a nieliczna elita posiadała cenne łomy. Podczas jednego ze swoich częstych wypadów do remizy o wdzięcznej nazwie ''Wariatka" Żywisław zobaczył seksownie wijącą się dziewczynę, która w rzeczywistości praktycznie tarzała się po podłodze. Owa dziewczyna chwyciła się mężczyzny, a ten ją wywlókł na zewnątrz, po czym Żywisław słyszał tylko jęki mężczyzny, z którym wyszła. Niestety nic nie wzruszyło twardego dresołoma. Po kilku minutach wróciła poprawiając kłaki, więc wtedy mógł się jej bliżej przyjrzeć. Żywisław dostrzegł piękno Fryty. Ujrzał piękne blond kłaki, cudowne rozpierzchnięte oczy, spływający po twarzy tusz do rzęs, którego miała w nadmiarze. Docenił także jej talent do patrzenia na prawo i na lewo naraz. Nie umknęły jego uwadze uroczo wykrzywione nogi skrywane pod wyleniałymi skarpetami. Niestety długo nie czekał, kiedy obiekt jego pierwszych westchnień zaczął wić się koło kolejnego faceta. Już chciał podejść do niej, lecz ręka innego faceta w jej majtkach nie pozwalała mu dopiąć swego. Chłopak cofnął się pośpiesznie, zrezygnował z ulubionego sposobu podrywu- wymacanie dziewczynie tyłka. Blondynka zręcznie wywiała niezgrabnym dupskiem po parkiecie, Żywisław patrząc na to musiał sobie ulżyć więc poszedł potajemnie do łazienki i walnął się łomem prosto w głowę.
     Obudził się rano, z głową z sedesie, bez spodni. Podczas kontemplacji wczorajszych zdarzeń doszedł do wniosku, że upadł. Był z siebie wielce rad, że potrafi wyciągać sensowne wnioski. Zadowolony z siebie dresołom wyszedł tanecznym krokiem z remizy, słońca nie było, nigdy nie ma, ale nadzieja jest zawsze. Postanowił wrócić do domu i tak też uczynił. Następnego wieczora, znów poszedł do remizy bo nudziło się mu okropnie, gdyż odcięli mu internet za niepłacone rachunki. Od razu zaczął oglądać się za kobietą, która go zauroczyła. Niestety nigdzie nie mógł jej dostrzec. Wyszedł jednak na chwilę na zewnątrz, zadzwonić z budki telefonicznej, gdy zobaczył wychodzącą poszarpaną dziewczynę, od razu ją poznał. Wyglądała jak zwykle, brudna i lekko śmierdząca. Lecz dzisiaj zauroczyła go jeszcze bardziej. Podszedł do niej zapominając o telefonie, musiał chwile zaczekać gdyż właśnie narzygała mu na nowe pumpy. Nie mógł tego znieść, wyjął ze skarpetki łom i przypieprzył jej w rozwichrzone kołtuny na głowie. Gdy się podniosła, wiedział, że to co widzi w jej oczach, oprócz krwi, piasku, moczu i zeza, to bezgraniczna miłość.

1 komentarz:

  1. "Łomy były potężne, znajdowało się tam 13 domów, remiza, monopolowy i posterunek policji."
    Kościoła zabrakło :D Chociaż dzisiaj, świeckie czasy nastały :D

    OdpowiedzUsuń